Wielkopolscy Ewangelicy. Gmina Kórnik 2013

Marta Machowska

Wszystko zaczęło się w Środzie Wielkopolskiej, gdzie znajduje się zaniedbany cmentarz ewangelicki. Joanna Wałkowska, obecnie doktorantka w Instytucie Prahistorii UAM, postanowiła wybrać się tam, zrobić zdjęcia i spisać inskrypcje z zachowanych nagrobków. Po Środzie Wielkopolskiej, odwiedziła także kilka innych podobnych miejsc w okolicach Poznania. Tak zrodziło się jej zainteresowanie tą tematyką. W 2012 roku zaczęłyśmy z Joasią wspólnie myśleć nad badaniami, które miałyby dotyczyć właśnie opuszczonych cmentarzy. W końcu postanowiłyśmy, że zorganizujemy projekt badawczy. Nie chciałyśmy jednak ograniczać się do samych cmentarzy i nagrobków – szczególnie, że niewiele się ich już zachowało. Zależało nam, żeby spojrzeć na problem z kilku perspektyw, dlatego do współpracy zostały zaproszone trzy koła naukowe: etnologów, archeologów oraz historyków. Projekt dostał nazwę „Wielkopolscy Ewangelicy. Pamięć społeczna i dziedzictwo kulturowe na przykładzie gminy Kórnik”.

Jak można się domyślić, badaniami objęliśmy położoną niedaleko Poznania gminę Kórnik, gdzie w co najmniej 8 miejscowościach znajdowały się dawniej cmentarze ewangelickie. Kilka z nich zachowało się do dziś, ale w dość opłakanym stanie: zarośnięte, zniszczone nagrobki, połamane płyty, brak metalowych ogrodzeń i innych elementów, które zostały skradzione, przerobione wtórnie lub sprzedane na złom. Cmentarny recykling w tym przypadku ma się całkiem dobrze. Taki los spotkał między innymi cmentarze w Borówcu, Biernatkach, Kamionkach czy Błażejewku. Niektóre z nich miały więcej szczęścia. Cmentarzem w Bninie zainteresował się jeden z radnych, który postanowił przerobić go na lapidarium. Natomiast na terenie cmentarza w Czmońcu znajduje się kaplica – dawna niemiecka kostnica – skutkiem czego mieszkańcy wsi chcąc mieć ładne otoczenie kaplicy – dbają o sam cmentarz. Niestety, niektóre cmentarze niemal zupełnie zniknęły, a o ich dawnej obecności świadczy specyficzne uksztaltowanie terenu oraz ludzkie wspomnienia. To właśnie one stały się podstawą naszego projektu. Pamięć społeczna, czyli to, co ludzie mieszkający w danej wsi pamiętają o cmentarzu, ale także o mieszkających dawniej w sąsiedztwie ewangelikach. Czy traktowali ich jak sąsiadów? Czy stosunki były przyjacielskie czy raczej wrogie? I w końcu, czy II wojna światowa ostatecznie zaważyła o tym, co sądzi o Niemcach, nawet tych co przez długie lata żyli w bliskim sąsiedztwie Polaków? Na te pytania usiłowało odpowiedzieć 8 grup badaczy, z których każda zajmowała się jedną miejscowością.

Etnologów wspomagali archeolodzy. Zajęli się analizą dawnych, niemieckich map i współczesnych zdjęć lotniczych. Porównywali na nich obszar zajmowany przez cmentarz i śledzili zmiany jego położenia względem zabudowań wsi. W końcu, część badaczy zajęła się spisywaniem zachowanych inskrypcji nagrobnych, tworząc z nich katalog epigraficzny. Wśród nich, obok standardowych formułek, pojawiały się piękne wiersze lub inskrypcje o bardzo osobistym, wzruszającym wydźwięku. Żałować można, że tak niewiele zachowało się ich po dziś dzień. Ale jak to bywa: etnolog (lub inny badacz) zawsze przychodzi za późno.

Wspomniany projekt realizowany był w okresie wiosennym 2013 roku, jednak nie zakończył się na samym zebraniu wspomnień, zdjęć i zapisów. Jego efektem była wystawa, zorganizowana w Izbie Pamiątek Regionalnych w Bninie we wrześniu 2013 roku. Następnie, w kolejnych miesiącach można było ją oglądać w trzech miejscach w Poznaniu: na Wydziale Historycznym, w Starostwie Powiatowym oraz w Parafii Ewangelickiej na ul. Obozowej, i ku naszej radości, cieszyła się ona dużym zainteresowaniem. W przygotowaniu jest również książka, będąca zbiorem artykułów, napisanych przez uczestników projektu, która ukaże się z początkiem 2015 roku.

Nasze badania zwróciły uwagę na problem zaniedbanych, nieczynnych cmentarzy ewangelickich, których w Wielkopolsce nie brakuje. Wszędzie tam, gdzie dawniej żyli mieszkańcy wyznania ewangelickiego, znajdowało się ich miejsce pochówku. Można przypuszczać, że na terenie każdej gminy był co najmniej jeden taki obiekt. Niektóre z nich znalazły opiekuna, inne zostały zniszczone, a pochówki ekshumowane. Najczęściej jednak pozostają do dziś miejscami niczyimi. A przecież pochowani tam ludzie – nieważne jakiego wyznania i narodowości – byli ludźmi, mieszkającymi w danej miejscowości i tworzącymi wspólnie jej historię. Z tego chociaż powodu należy im się szacunek. Zwrócenie uwagi na ten problem, co może poskutkuje w jakiś zmianach tego stanu rzeczy, można uznać za mały sukces naszego projektu.